Autor |
Wiadomość |
Wampiry
Administrator
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
Sweeney Todd |
|
Jeden z najlepszych musicali!!! Premiera na Broadway'u 1979. Angela Lansbury jako Mrs. Lovett, Len Cariou jako Demoniczny Golibroda z Fleet Street. Rok 2005, wznowienie na Broadwayu. Patti LuPone i Michael Cerevies. Rok 2007, film. Absolutny fenomen. Helena Bonham - Carter i Johny Depp. Nominacje do Ocara, złote globy. Ja film uwielbiam. A wy?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 2:43, 02 Kwi 2008 |
|
|
|
|
Renia
Asystent Profesora
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Sweeney! Musicalowe mistrzostwo świata! Szczególnie wersja filmowa! Helena jako Mrs. Lovett jest świetna, naprawdę urzeka! To samo dotyczy Johnny'ego. Ale bardzo żal mi pani Lovett. Na Final Scene mam łzy w oczach gdy sobie pomyślę, co zaraz się stanie. Tak samo na Opening Title gdy pomyślę o biednej pani Lovett... Uch... Wersja B-way '79 jest... Hmm.... dziwna. Angela Lansbury w ogóle mi się nie podoba, piszczy. Scena Finałowa to chyba najgłupszy finał musicalowy świata. Sweeney znajduje ciało Lucy, zabija Mrs. Lovett, przychodzi Toby (który wygląda jak staruszek) i jest psychiczny, zabija Sweeney'go za to że ten go odepchnął. Potem przychodzi policjant z Johanną i Anthonym i bierze Toby'ego... Zresztą na YT jest do obejrzenia DVD.
P.S: Poza tym żałuję, że Lucy się pojawiła. Była mdłą i słodką postacią (potem na szczęście nie). O Nellie można byłoby napisać książkę "Moralność Pani Lovett" Bo z jednej strony zamyka Toby'ego wśród śmierdzących trupów, tak skazuje go na śmierć (i przy okazji siebie, hihi*), ale z drugiej jest kochającą ''matką'' dla chłopca, i w ogóle chce dobrze dla Sweeney'ego
* Wybaczcie, nie mogłam się powstrzymać. Muszę wtrącić coś wesołego, choć koniec był bynajmniej wesoły.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 14:10, 06 Kwi 2008 |
|
|
Wampiry
Administrator
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
A jak podoba wam się tłumaczenie? Mi to pirackie nie za bardzo, filmowe za to świetne! Z tego co pamiętam to było rymowane i dało się do tego śpiewać. Mam nadzieję, że będzie na DVD... A propos owa magiczna płyta (a raczej dwie - druga z dodatkami ) wychodzi już w maju! Chyba 21, ale jeszcze się upewnię
No i jakie obsady preferujecie? (Ew.... CD )
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wampiry dnia Śro 17:26, 09 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Śro 17:25, 09 Kwi 2008 |
|
|
Corrida
Pomocnik Magdy
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Na Sweeney Todd byłam ostatnio w kinie. Film podobał mi się średnio, ale piosnki były fajne Szczególnie podobała mi się ta gdzie Sweeney pali panią Lovett i jak ona piecze pasztet na początku Wie ktoś jak się nazywają?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 18:28, 09 Kwi 2008 |
|
|
Wampiry
Administrator
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
K - Pani Lovett znała Todd'a. Wychodzi to w utworze 'My Friends', kiedy śpiewa 'You've come home. Always had a fondness for you, I did.'. Można wnioskować, że znała go jedynie z widzenia, i zazdrościła tego co mają. Sama miała męża, którego nie kochała. Nie miała dziecka (, a chciała, co widać było przy tym jak opiekowała się Tobiasem, który był dla niej jak syn). Widziała ich, i marzyła o Benjaminie u boku. Przecież jako jedna z pierwszych rozpoznała w nim tego naiwnego młodzieńca, a prócz niej dokonał tego jedynie Pirelli, który był blisko Todd'a, jako że pracował u niego. Poza tym zauważcie jak rozpoczyna 'Poor thing': 'There was a barber and his wife. And he was beautiful'. Kiedy na statku śpiewa Sweeney, było 'There was a barber and his wife. And she was beautiful...'.
Więc jak widać, ona w nim się durzyła, kiedy powrócił, zobaczyła szansę dla siebie - mąż nie żył, Lucy była również 'martwa'.
Mrs. Lovett JEST egoistką, ale nie mam do niej pretensji, też wycierpiała wiele w swoim życiu zakładając, że była zaangażowana uczuciowo w kwestii Benjamina, nie mogło nie wpłynąć to na nią, nie skrzywdzić. Jej błąd polegał na tym, że nie pozwoliła uporać się Sweeney'mu z przeszłością, on nią żył wciąż, bo nie mógł się skonfrontować przez zapobiegliwość i nachalność Lovett. Chciała dobrze, ale nie zrobiła tak. Okłamała go, a to nigdy nie jest dobre.
Co do Lucy, będę bronić. Turpin zaczął się do niej kleić kiedy była z Benjaminem, ALE wtedy był w ukryciu. Później zaczął być nachalny. Ona cierpi po utracie męża, a on próbuje ją zdobyć. Zero subtelności. Teraz, natychmiast, przecież mu zależało jedynie na zdobyciu jej ciała, nie na niej. I cóż, przestało być do śmiechu. Była samotna, miała małe dziecko, a takie podchody nie były dla niej niczym przyjemnym, przecież to Turpin właśnie zlecił wywiezienie jej ukochanego. Nie uległa mu. Trzeba o tym pamiętać, brzydziła się tego człowieka. Wybrała się kiedy przekazano jej, że Turpin będzie się kajać, żałuje tego co zrobił. Oszukał ją, zgwałcił, poniżył. Była załamana, leżała jedynie w łóżku, 'martwa'. Zabrał dziecko. Ona nie zdołała się pozbierać, próbowała trucizny, a to jedynie pogorszyło sytuację, bo całkowicie zmąciło jej umysł.
Nie można mówić, że sama siebie wkopała. Lucy była jedyną osobą, która mogła załatwić sprawę z Turpinem, to co ją 'wkopało', to naiwność, ufność, ta sama, którą żywił Benjamin. O tym również była mowa - dobrali się oboje tak niewinni, czyści i naiwni, więc nie mogło wyniknąć z tego nic dobrego, w tym miejscu pełnym obłudy(, które w końcu ich zniszczyło, i dopasowało do 'trendu'...).
Nie miała nikogo, jak można uważać, że to jej wina? Poszła tam, przecież to 'Sędzia', nie waży się zrobić jej krzywdy. Myliła się, tak samo jak mylił się Benjamin. Byli zaślepieni szczęściem , i to ich zgubiło. Więc jeśli masz mówić, że ktoś się wkopał, to oboje, a nie tylko ona, jedyna winna. Zresztą to bardzo ciekawe. Ona jest ofiarą gwałtu, niesamowitej krzywdy, nigdy nie zrobiła nic złego, i nawet po stracie ukochanego, żyła w cnocie, a właśnie przez to, piszecie 'niezłe ziółko'. Jak dla mnie ciekawy przykład podejścia społeczeństwa ^____^. Na pewno nie była idealna, ale mówienie mdła, tylko dlatego, że dobra... Była słaba, ale nie uległa. To raczej godne podziwu, a nie potępienia.
Dla mnie również pani Lovett jest ciekawsza, przepadam za nią, ale z punktu widzenia moralnego - okropna. Przecież to pani Lovett wypadła z tym pomysłem o przerabianiu ludzi na paszteciki. Todd chciał zemsty na dwóch osobach. A, że jeden poszedł ot tak, to co innego, znał go. W każdym razie to ona zachęciła go do mordowania dalszego ludzi samotnych. Była bezwględna, nie patrzyła na innych, kiedy przychodziło do kwestii 'moje życie z panem Todd'. On był zaślepiony furią, ona porządnie zakręcona. Niby nie chciała by mordował, a sama go w to pchała, bo miała nadzieję, że jak pozabija kogo musi, to może zapała uczuciem do niej, bo ile można się mścić. Poza tym całkiem niezły interes, a przecież mięso drogie ;-].
Ale, iż ponieważ dwie główne postaci nie są jednoznaczne, trudno tu mówić o byciu złym. Zresztą na tle reszty... wiadomo. Inni byli okrutni, Sweeney zagubiony niesamowicie. Pani Todd to trudny temat, wiadomo. Jest najbardziej ludzka ze wszystkich. W każdej sytuacji potrafiła się odnaleźć, ale jej moralność... chłopca chroniła, było jej szkoda Pirelliego, a potem jednak. Wiadomo co się działo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 18:54, 09 Kwi 2008 |
|
|
Kubomanka
Słodka Krwiopijka
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Heh. dyskusja nam się rozwinęła!
A mnie młodzi mnie denerwowali, bo byli równie naiwni co Benjamin i Lucy w młodości. Oczywiście, ponieważ Ci najgorsi już nie żyli, mieli szansę na normalne życie... Anthony uratował Todd'a. A ten nieświadomie, swoją zemstą planowaną, i dokonaną, umożliwił mu bycie z Johanną. Przecież gdyby Todd nie zechciał go wykorzystać, jako 'wspólnika', ten nigdy by nie uwolnił dziewczyny. To tak jakby Sweeney przez całe swoje cierpienie, odkupił się. Dał życie innej miłości. Szansę.
Zakończenie było idealne. Nie ma miejsca na inne, Lucy jest już tak poszarpana, a Todd tak beznamiętny dla świata... jedyne czym żył to pamięć o tym co było, jaka ona była. Jacy byli. Nie poukładaliby tego. To już nie Ci sami ludzie. Sweeney nosił w sobie to, co kiedyś czuł, jednak nie potrafił już czuć nic poza nienawiścią i żalem. Zbyt wiele ten człowiek wycierpiał, krąg się zamknął. Już pisałam o tym przeklętym wyrównaniu, i to jest właśnie to. Jedyne dobre wyjście. Oczyszczenie i rozkwit czegoś nowego: miłości, która będzie mogła spokojnie istnieć.
P.S: Te piosenki to "The Worst Pies in London" oraz "Final Scene"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:02, 09 Kwi 2008 |
|
|
Renia
Asystent Profesora
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Mnie też Anthony i Johanna denerwują. Anthony'ego jeszcze przełknę, ale Johanna to już wybitnie mi nie podchodzi. Żadna. Koncertowa, filmowa, Broadway'owska... A co do naszych przeżyć, to Sweeney żył przeszłością. Nie jestem pewna, czy gdyby wiedział, że Lucy to Lucy to by dalej był w niej tak zakochany. No bo ona i tak nic nie pamiętała. Ale stało się tak jak się stało i nic na to nie poradzimy.
P.S: Poszukuję zdjęcia Żebraczki z filmu. Ktoś posiada?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:17, 09 Kwi 2008 |
|
|
Kubomanka
Słodka Krwiopijka
Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
A oto moich tłumaczeń część pierwsza (tzn. "Alms! Alms!)
„Grosz daj!”
Żebraczka:
Grosz daj! Starej, biednej kobiecie!
W lodowaty poranek
Wspomóż...
Anthony:
Kobieto... Zdradzi mi pani, do kogo należy ten dom?
Żebraczka:
To dom sędziego Turpina...
Anthony:
A ta młoda kobieta?
Żebraczka:
To Johanna, jego młoda córka...
Nigdy jej nie wypuszcza...
Nie pokazuj się tam, albo będziesz miał kłopoty.
Jak każdy inny mężczyzna...
Grosz daj! Starej, biednej kobiecie...
oraz "Wait"
Pani Lovett:
Nerwy precz
Cicho sza...
Oczyść umysł swój i czekaj
Miłość ma
Przemyśl to...
Stój.
Cicho sza...
Miłość ma...
Jeśli pęknie,
Wtedy co?
Przemyśl to...
Cicho sza...
Stój...
Marzyłam o kwiatach
Pięknych różach...
Rozjaśnią mroki te...
Może jakieś kwiaty...
Tulipany?
Jaśniały pięknie by...
Och, stój!
Stój...
Sweeney Todd:
A sędzia? Kiedy go dorwiemy...
Pani Lovett:
Czemu myślisz tylko o tym!?
Nie warto martwić się na zapas!
Chodź...
Wolno tak...
Biegnie czas!
Marzenia uciekają wraz!
Wkrótce czerń...
Wkrótce śmierć...
Stój.
Wiesz już to...
Człowiek wrze...
Chęć ma zemsty
Plany snuje...
Dobra wieść
Lepsza jest!
Stój...
Może być też goździk
Miast różyczek...
Wybierz ty...
A jak sądzisz?
Te tłumaczenia można łagodnie nazwać wariacją na temat. Nie posługiwałam się prawie tekstem oryginalnym. Przyjmuję na siebie wszelką krytykę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:21, 09 Kwi 2008 |
|
|
Renia
Asystent Profesora
Dołączył: 02 Kwi 2008
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Hmmm... Tłumaczenia dobre, masz rację, niezgodne z oryginałem w ogóle, ale do śpiewania nadają się znakomicie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:52, 09 Kwi 2008 |
|
|
Corrida
Pomocnik Magdy
Dołączył: 09 Kwi 2008
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
Ja też tak sądzę. Grosz daj, starej biednej żebraczce... Fajne, fajne! Masz jeszcze jakieś w zanadrzu?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 21:51, 18 Kwi 2008 |
|
|
Wampiry
Administrator
Dołączył: 27 Paź 2006
Posty: 427
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
K - Słuchajcie, będzie DVD! 25 maja trafia do wypożyczalni, a 13 czerwca do sprzedaży oficjalnej. Kupujecie? Ja na pewno! Myślę, że tłumaczenie będzie kinowe... Bo jak nie, to uduszę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 22:06, 18 Kwi 2008 |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|